top of page
Zdjęcie autoraKamil Gregorczyk

Maryja najlepszym lustrem dla każdej kobiety

Wiele razy spoglądamy na Maryję. I choć na świecie jest kilka miliardów kobiet, to drugiej takiej jak Maryja nie było, nie ma i nie będzie. Ona najpiękniej z nas wszystkich ukochała Boga i służyła Mu. Dlatego też wszyscy, zwłaszcza kobiety, są zaproszeni do tego, aby ciągle przeglądać się w tym lustrze jakim jest Maryja. Ona była nastolatką, mężatką, żoną, matką, wdową i niewiastą poświęconą Bogu. Dlatego też każda kobieta, bez względu na wiek, powołanie czy profesję może i powinna wręcz często przeglądać się w tym lustrze jakim jest Maryja.


Matka przekazuje życie biologiczne i duchowe

Bł. kard. S. Wyszyński od wczesnego dzieciństwa nosił w sercu miłość do Matki Najświętszej. Wyssał niemalże tę miłość z mlekiem Matki – Julianny z Karpiów i nauczył się od ojca – Stanisława Wyszyńskiego, który był organistą. Mały Stefek pieczołowicie pielęgnował w sercu miłość do Maryi choć nie bez pewnych oporów. W jednym ze wspomnień z dzieciństwa wyznał, że „w owym czasie do modlitwy skłonny nie byłem, zawsze cierpiąc na kolana, zwłaszcza w czasie wieczornego różańca, jaki był zwyczajem naszego domu, to jednak po obudzeniu się długo przyglądałem się tej Czarnej Pani i tej Białej. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego jedna jest czarna, a druga biała?”. Mały Stefek widział jak pomiędzy jego rodzicami toczył się „spór” o to, na którą Matkę Bożą – czy na tę z Ostrej z Bramy z Wilna (jak uważała matka) czy też na tę z Jasnej Góry w Częstochowie (jak przekonywał ojciec) można bardziej liczyć. I choć oboje rodzice przyszłego Prymasa Polski bardzo kochali Maryję, i choć bardzo kochali się nawzajem, to jednak ten „spór” nie mógł mieć przecież definitywnego rozstrzygnięcia. To pokazuje, że nawet w świątobliwym małżeństwie są różnice zdań są czymś naturalnym. Niezależnie od tego jednak rodzina Wyszyńskich dużo się razem modliła odmawiając nie tylko wspomniany różaniec, ale i – klęcząc na kolanach – każdego dnia odmawiali pacierz, a w niedzielę z rana śpiewali Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny w pobliskim kościele. Miłość do Maryi rodziła się także w sercu małego Stefka podczas nabożeństw majowych i Gorzkich Żali. Jej owocem był akt oddania się Maryi w dniu 8 grudnia 1953 r., a w nim słowa, które poruszą każde serce: „Święta Maryjo(…)Postanowiłem sobie mocno i przyrzekam, że Cię nigdy nie opuszczę, nie powiem i nie uczynię nic przeciwko Tobie. (…) Błagam Cię, przyjmij mnie na zawsze za sługę i dziecko swoje”. Taka postawa w sercu prymasa jest objawem jego głębokiego życia duchowego. Nauczył się tego od swoich rodziców, a zwłaszcza matki Julianny, która przekazała mu nie tylko życie biologiczne, ale i duchowe. Jeśli zatem kobieta pragnie być jak Maryja, to podobnie jak matka kard. Wyszyńskiego jest zaproszona do nieustannego powracania do pytań: jak mam moje dzieci biologiczne i duchowe (np. uczniów, wychowanków czy chrześniaków) prowadzić do Boga? Jak moim dzieciom przekazać wiarę w Boga, który działa w Kościele? Jak nauczyć ich sztuki modlitwy? Tak właśnie czyniła Maryja.


Maryja ukazuje wielką godność kobiety, która płynie od Boga

„Najbardziej istotną sprawą jest dostrzegać zasadnicze cechy swojej osobowości, swojej kobiecości i aprobować je (…) nawet być z nich dumnym, aby się uchronić wszelkich pokus buntu przeciwko Bogu. Zgódź się, że nie przerobisz swojej natury” – mówił prymas. On wielokrotnie nauczał, że skoro kobieta została stworzona przez Boga, to Nim powinna szukać odpowiedzi na wszystkie pytania. W ten sposób kardynał zachęcał, aby spojrzeć na każdą kobietę oczyma Stwórcy, aby mogła odkryć kim jest. Taka postawa rodzi niejako spontaniczną modlitwę każdej z niewiast: „Dziękuję Boże za to, że uczyniłeś mnie kobietą” oraz pytanie „Boże! Dlaczego akurat uczyniłeś mnie kobietą i czego ode mnie oczekujesz?”. Idąc tą ścieżką każda kobieta może odkryć swą wielką godność w Bogu i sens swojego istnienia. Tak czyniła Maryja, która ciągle słuchała sercem Słowa Boga i dlatego w scenie Zwiastowania potrafiła odkryć powołanie, do realizacji którego została wezwana. Zatem kobieta, która chce być jak Maryja, nieustannie słucha w swoim sercu Słowa Boga i w Nim się przegląda i w Nim odkrywa jedyny , niepowtarzalny sens swojego istnienia.

„W momentach trudnych i bolesnych – pisał prymas - ….. gdy Chrystus konał na ziemi, wytrwały przy Nim niewiasty. [Bóg] Odebrał mi kapłanów, pozostawił kobiety. Podobnie uczynił Synowi Swojemu na Kalwarii, gdy dopuścił, że wszyscy Apostołowie odeszli Go, ale pozostały niewiasty, które tam przyszły za Maryją”. Kard. Wyszyński, zanotował te słowa podczas uwięzienia w Komańczy, kiedy to przez pewien okres towarzyszyły mu Maria Okońska, Janina Michalska i Lilianna Wantowska, czyli panie z tzw. Ósemki. To one wspierały ówczesny Kościół w kryzysie. Tak czyniła Maryja kiedy Kościół przeżywał kryzys na Golgocie i w Wieczerniku. Ta obecność kobiet – jak widać z historii - pomaga przetrwać największe

trudności, i może stać się źródłem inspiracji do nowych odważnych działań. Kobiety bowiem zostały – zdaniem prymasa - obdarzone przez Boga przedziwną „ruchliwością umysłu” – twórczym „niepokojem”, która stymuluje mężczyzn do podejmowania nowych, odważnych wyzwań. Ów geniusz kobiety jest – de facto – naśladowaniem tego co uczyniła Maryja – kobieta – która zauważyła brak wina w Kanie Galilejskiej. Podobnie było w życiu bł. kard. Wyszyńskiego, który mimo początkowych oporów, został przekonany - przez zakochaną w Maryi - Marię (!) Okońską do napisania Jasnogórskich Ślubów Narodu, z których wyrosła Wielka Nowenna, czyli program obchodów Jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. W ten oto sposób Maryja była, jest i może być nadal inspiracją dla pięknej i twórczej obecności współczesnych kobiet, poprzez które Bóg chce pomóc Kościołowi przezwyciężać wszelkie obecne i przyszłe kryzysy. Czas Maryi bowiem nie przeminął, gdyż poprzez Maryję Bóg ciągle ratuje i odnawia Kościół, aby był piękną, wolną od grzechu Oblubienicą Baranka (Ap21,9). Czyż za takim Kościołem nie tęsknimy, ty i ja?


72 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page